19.12.2007 11:27 Wiek: 17 yrs
Kategoria: Rozmaitości

Rozmowa Elka Cichosza z Beatą Madejską


W tym tygodniu Elek Cichosz swoją rozmowę przeprowadził z Beatą Madejską - koszykarką pochodzącą z Działdowa, która w swojej karierze zdobyła m.in. dwa razy mistrzostwo Polski a także występowała w reprezentacji Polski. Rozmowa dotyczy oczywiście kariery sportowej, ale też pasji podróżniczej naszej koszykarki.



* W latach 80-tych grałaś w zespole koszykówki Szkoły Podstawowej nr 3 w Działdowie. Pod okiem trenera Leszka Gołębiewskiego stawiałaś swoje pierwsze sportowe kroki. Na parkiecie we Wrocławiu zdobyłaś wraz z koleżankami tytuł najlepszej drużyny w kraju w roku 1988. Czy w swoich wspomnieniach wracasz do tamtych wydarzeń?

1024_t.jpgOczywiście, że tak. To był mój pierwszy sportowy sukces o tak wielkim wymiarze. We Wrocławiu nikt nie spodziewał się, że nie znana drużyna z małego miasteczka potrafi pokonać znane firmy sportowe koszykarskiego światka. To był wspaniały, zgrany zespół. Po tym sukcesie cała Polska dowiedziała się, że koszykówka na wysokim poziomie może być również w Działdowie, a nie tylko w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie czy Gdańsku. Dziś kiedy przeglądam prasowe notatki i zdjęcia z tamtego turnieju łezka się w oku kręci. Jednym tchem potrafię wymienić wszystkie koleżanki grające w tamtym zespole: Utrata, Stachowicz, Pniewska, Piskorowska, Skuza, Pruchniewska, Abramowska, Kosek, Blank.

Do Działdowa wpadłam na przysłowiową chwilę, ale z moimi koleżankami spotkałam się i były to wspaniałe chwile spędzone w dawnym, dobrym gronie. Wówczas byliśmy prawdziwą sportową rodziną. Do tego wielkiego sportowego sukcesu poprowadził nas znakomity trener Leszek Gołębiewski. To jemu zawdzięczam, że na dobre zadomowiłam się w koszykówce, on mnie zaraził tą sportową pasją. Dzięki niemu mogłam później osiągać dalsze sukcesy, już w dorosłej koszykówce. Korzystając z okazji pragnę mu serdecznie podziękować.

* Po sukcesie na parkiecie Wrocławia długo miejsca nie zagrzałaś w naszym mieście. Chętnie widziano Cię w innych klubach. Jak rozwinęła się Twoja dalsza sportowa kariera?

Zaledwie jeden rok uczyłam się w szkole średniej w Działdowie, następnie wyjechałam do Warszawy by występować w zespole Polonii. Z moją nową drużyną zdobyłam wicemistrzostwo Polski juniorek. Później nastąpił awans do zespołu grającego w I lidze. Kolejnym moim klubem była Fota Gdynia (obecnie Lotos) i tu osiągnęłam największe sukcesy, zdobyliśmy dwa razy mistrzostwo kraju. Dzięki temu stworzyła się szansa gry w europejskich rozgrywkach. W tym klubie prowadził mnie znakomity trener, wielka osobowość w koszykówce, Tadeusz Huciński. On był także moim promotorem pracy magisterskiej na uczelni w Gdańsku, którą ukończyłam z wyróżnieniem. Później było trochę przerwy ze względu na macierzyństwo i przeniosłam się do klubu w Starachowicach.

Ze Starachowic trafiłam do Ślęzy Wrocław i z tą drużyną zdobyłam brązowy medal mistrzostw Polski. Szczęśliwie dla mnie trafiłam także do kadry narodowej, ale aby się w niej utrzymać musiałam ciężko pracować i wszystko podporządkować koszykówce. Dzięki temu załapałam się do pierwszej dwunastki zawodniczek i uczestniczyłam w mistrzostwach Europy we Francji. Tam grałam obok znakomitości kobiecej koszykówki. Występować w koszulce z białym orłem na piersi, słuchać Mazurka Dąbrowskiego, to chyba marzenie każdego sportowca, mnie ono się spełniło. To były naprawdę wspaniałe chwile. Oprócz udziału w mistrzostwach Europy brałam także udział w bardzo prestiżowym turnieju w Kanadzie z udziałem znakomitych drużyn z wielu krajów świata. Tam zdobyłam z naszą drużyną złoty medal.

* Dziś nie jesteś już czynną zawodniczką. Co zatem robi na co dzień Beata nie grając w koszykówkę?

Kariera zawodnicza kiedyś musiała się skończyć. Ja nie widziałam siebie jako trenerki czy nauczycielki wychowania fizycznego, choć przygotowanie zawodow