Kategoria: Rozmaitości
Ksiądz prałat Jerzy Deja nie żyje
7 września jechał samochodem do sanatorium by podleczyć nadszarpnięte zdrowie. Jak się okazało była to ostatnia jego podróż
Urodził się 8 lipca 1936 roku, w rodzinie sulęczyńskiego organisty. Świecenia kapłańskie przyjął dnia 12 lipca 1959 roku z rąk ks. bpa Józefa Kowalskiego w Pelplinie. Studiował na Akademii Teologicznej w Warszawie. W latach 1959-1961 był wikariuszem w Brodnicy, następnie do roku 1965 kapelanem Sióstr Miłosierdzia od św. Wincentego a Paulo w Lubawie. Od roku 1970 do 1976 był proboszczem parafii pod wezwaniem św. Marii Magdaleny w Czersku, w latach 1976-1980 proboszczem w Mrocznie koło Lubawy, 1980-1987 proboszczem w Działdowie (wcześniej w latach 60-tych był także wikariuszem), 1987-1991 proboszczem w Wejherowie u św. Leona. Od roku 1991 do ostatniego dnia swojego życia był proboszczem w parafii pod wezwaniem św. Wojciecha w Starogardzie Gdańskim. W okresie swego kapłaństwa był także dyrektorem wydziału spraw organistowskich i muzyki kościelnej w Kurii Diecezjalnej w Pelplinie, oraz dyrektorem studium organistowskiego w Pelplinie.
W roku 2005 Ojciec św. Benedykt XVI, na prośbę biskupa pelplińskiego Jana Bernarda Szlagi, podniósł go do godności prałata honorowego Jego Świątobliwości /wyższy stopień prałatury/. Była to pierwsza w diecezji pelplińskiej nominacja prałacka nowego Papieża. Uroczystość wręczenia jej odbyła się w niedzielę 10 lipca 2005 roku w starogardzkim kościele św. Wojciecha.
7 września jechał samochodem do sanatorium by podleczyć nadszarpnięte zdrowie. Jak się okazało była to ostatnia jego podróż. W okolicach Środy Wielkopolskiej doszło do wypadku samochodowego i zderzenia czołowego dwóch samochodów. W jednym z nich jako pasażer jechał ks. Jerzy Deja. Trafił on do szpitala w stanie bardzo ciężkim. Mimo usilnych starań personelu lekarskiego nie udało się uratować ks. prałata. Zmarł we wtorek 9 września. Z Działdowem był bardzo mocno związany i szczególnie ceniony przez parafian jak również władze samorządowe. Miał tu wielu przyjaciół i znajomych. W okresie, kiedy był proboszczem parafii św. Wojciecha dał się poznać jako znakomity duszpasterz i bardzo dobry organizator. To za jego kadencji, dzięki jego uporowi i olbrzymiemu zaangażowaniu odzyskał budynek byłego kościoła ewangelicko-augsburskiego dla wyznania rzymsko-katolickiego. Trzeba pamiętać, że było to w niezwykle trudnych latach 80-tych. Kapituła statuetki „Katarzynka” doceniając jego wielkie zasługi dla wiernych Działdowa i całej społeczności lokalnej uhonorowała księdza prałata w roku 2001 tą właśnie statuetką. Po jej otrzymaniu na scenie w Miejskim Domu Kultury ks. Jerzy powiedział: „ Miło mi spotkać się ze swoimi parafianami. Działdowo stało się moim ukochanym miastem. Zrobiliśmy wspólnie dużo wspaniałych rzeczy dla naszego wspólnego dobra. Zostałem posłany do was dwa razy i nigdy tego nie żałowałem. Zawsze czułem, że powinienem odpowiedzieć na wezwanie tego miasta. Mam tu dużo przyjaciół. Pozwólcie, że będę nazywał Działdowo swoim miastem.” Ja doskonale pamiętam naszą rozmowę z roku 2005. Rozmawiałem z ks. Jerzym po śmierci Jana Pawła II o Jego wizycie w Działdowie jeszcze jako kardynała Karola Wojtyły, kiedy odwiedził w działdowskim szpitalu swojego przyjaciela ks. kard. Mariana Jaworskiego, rannego w wypadku kolejowym pod Działdowem w roku 1967. Opowiadał z wielką pasją i wówczas nie pomyślałem nawet, że będzie to nasza ostatnia rozmowa. Był zawsze taki pogodny, pełen radości i życzliwości. Kiedykolwiek przyjeżdżał do naszego miasta, zawsze znalazł czas choćby na krótką rozmowę. Nam wszystkim będzie go po prostu brakowało. Zachowamy go w naszej pamięci na zawsze.
Ładysław Cic